Czytelnia

Kobieta

Mary Ann Glendon, Spojrzenie na nowy feminizm, WIĘŹ 1998 nr 1.

Sugeruję więc, że nowy feminizm winien być wrażliwy na głos samych kobiet, ma być roztropny i powinien łączyć, a nie dzielić. Skoro jednak jestem mimo wszystko produktem lat sześćdziesiątych, chciałabym też zaakcentować, że nowy feminizm powinien być radykalny. Słowa „rady­kalny” używam w takim znaczeniu, w jakim było stosowane przez Sobór Watykański II, który tak ciepło przyjął pogląd, że wszelkie „ustroje poli­tyczne, społeczne i ekonomiczne winny rozszerzyć dobrodziejstwa kultury na każdego człowieka, i pomóc każdemu mężczyźnie i każdej kobiecie rozwijać ich zdolności zgodnie z ich przyrodzoną godnością”. Używam słowa „radykalny” w takim sensie, w jakim używa go Jan Paweł II, który bardziej niż którykolwiek inny papież podkreśla rolę laikatu, i wzywa lu­dzi świeckich, by wzięli na swe ramiona ciężar budowania „nowej cywili­zacji życia i miłości”.

Powrócę teraz do dylematu: praca czy rodzina - po to, by przekonać się, jak rewolucyjne może być to podejście. Czy ktokolwiek starał się szu­kać lepszego sposobu rozwiązywania tego bolesnego splotu problemów, nie podnosząc kwestii zasadniczej zmiany wartości przypisywanych różnym rodzajom pracy wykonywanej w naszym społeczeństwie? Oddaj­my w tym miejscu sprawiedliwość feministkom. One właśnie, od Susan B. Anthony po Betty Friedan, słusznie krytykowały naszą kulturę za to, iż żąda ona od kobiet wielu wyrzeczeń, dając w zamian kobietom wyko­nującym pracę nieodpłatną niewiele szacunku, korzyści i poczucia bez­pieczeństwa. Jednak zorganizowany ruch feministyczny począwszy od lat siedemdziesiątych wyciągnął z tego zupełnie fałszywy wniosek, uznając małżeństwo i macierzyństwo za główne prze­szkody w rozwoju kobiet! Feministki starej szkoły tak dalece odeszły od istoty sprawy, że za najlepszy pomysł dla kobiet uznały podtrzymy­wanie męskiego w istocie modelu sukcesu – modelu, który obecnie kwestionuje wielu męż­czyzn!

Całkiem odmienne podejście do kwestii pracy i rodziny przyjęła w tym stuleciu nauka spo­łeczna Kościoła. W encyklice „Laborem exercens” z 1981 roku papież Jan Paweł II podkreśla rzecz następującą: Prawdziwy awans społeczny ko­biety wymaga takiej struktury pracy, aby kobieta nie musiała zań płacić rezygnacją ze swojej specyficznej odrębności ze szkodą dla rodziny. W kontekście funkcjonowania ONZ Kościół stwierdza: Zasada, zgodnie z którą kobiety mogą rozwijać swoje zdolności i prawa bez uszczerbku dla swoich funkcji pełnionych w obrębie rodziny, będzie wymagać nie tylko ponoszenia większej odpowiedzialności za rodzinę przez mężów i ojców, lecz także przez rządy – w odpowiedzialności za funkcjonowanie sfery socjalnej. Natomiast w „Centesimus annus” (1991) Jan Paweł II nawołuje do tworzenia nowej „kultury pracy”, w której wartości ludzkie będą miały pierwszeństwo przed wartościami ekonomicznymi i w której respekto­wana będzie godność każdego rodzaju pracy.

Rozważmy to: wartości ludzkie przed wartościami ekonomicznymi, godność każdego typu pracy. Jest to naprawdę program radykalny. Sięga on do korzeni materializmu zarówno w społeczeństwie kapitalistycznym, jak i socjalistycznym. Nawołuje on ni mniej, ni więcej tylko do kulturowej transformacji. Lecz czy nie o to właśnie chodzi w chrześcijaństwie? Nazy­wamy to nawróceniem. Czy może nas zadowolić cokolwiek mniejszego niż to?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Kobieta

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?