Czytelnia

Polacy - Żydzi

Agnieszka Magdziak-Miszewska

Najpoważniejszy egzamin

Dla większości ludzi urodzonych i wychowanych w PRL zawsze było oczywiste, że jedną z cech charakterystycznych dla rzeczywistości tego państwa było fałszowanie historii, przede wszystkim tej najnowszej i przede wszystkim polskiej. Z wyniesioną z rodzinnego domu wiedzą nieufnie podchodziliśmy do narzucanych nam interpretacji dziejów II Rzeczypospolitej, okresu wojny i okupacji i – oczywiście – „wyzwolenia” przez Armię Czerwoną. Dla mojego pokolenia prawdziwymi bohaterami byli – w szkole spychani raczej na margines – żołnierze Armii Krajowej, żołnierze generała Andersa, warszawscy powstańcy, zamordowani przez NKWD polscy oficerowie, o których w ogóle nie wolno było mówić. Wszyscy ci wspaniali ludzie wychowani zostali w II Rzeczypospolitej – w państwie, które usiłowano nam przedstawić jako nieudolnie rządzone, słabe, biedne, prześladujące swoje mniejszości narodowe i bez żadnej racjonalnej przyczyny wrogo nastawione do Związku Radzieckiego.

Kontestując wyniesioną ze szkoły wiedzę, dotyczącą polskiej historii XX wieku, jednocześnie bez specjalnych oporów przyjmowaliśmy – wyniesioną z tej samej szkoły – historię polskiej świetności i polskiego bohaterstwa, szczycąc się tradycją demokracji szlacheckiej i tolerancji z jednej strony oraz rozpamiętując ogrom spadających na nas w ciągu wieków niezasłużonych nieszczęść. Jednym słowem, nasz stosunek do własnej historii, tej szkolnej i tej wyniesionej z domu, był przede wszystkim afirmujący i często – ze względu na osobisty stosunek do panującego reżimu – głęboko emocjonalny. Apogeum tej afirmacji przypadło na lata osiemdziesiąte – powstanie „Solidarności”, a potem opór wobec stanu wojennego stanowiły przecież potwierdzenie ukształtowanego w nas wizerunku Polski i Polaków: kochających wolność patriotów, zdolnych do wielkich czynów i wielkich poświęceń, zawsze, oczywiście, „za waszą wolność i naszą”.

Przywracanie pamięci

Odzyskanie niepodległości nieoczekiwanie zmąciło nasze dobre samopoczucie. Po pierwsze ze względu na zbyt szybko następujące konflikty i podziały w samej „Solidarności”, noszące coraz częściej charakter personalny i ambicjonalny, a coraz mniej merytoryczny i ideowy, po drugie zaś - ze względu na pojawienie się na polskiej scenie publicznej mniejszości narodowych, w PRL spychanych na folklorystyczny margines.

Pojawienie się w Polsce Białorusinów, Litwinów, Niemców, Romów, Ukraińców i Żydów, akcentujących swoją odrębność językową, kulturową lub religijną, stało się ogromnym zaskoczeniem dla wielu Polaków, tak chętnie wcześniej przyznających się do jagiellońskiej tradycji wielokulturowej Rzeczypospolitej. Konflikty i urazy, zamrożone przez dziesięciolecia komunistycznego reżimu, nagle ujrzały światło dzienne, powodując konsternację tam, gdzie – ze względu na brak mniejszości – wydawały się one czymś niezrozumiałym lub dawno zapomnianym i odradzanie się dawnych konfliktów na pograniczach, gdzie mniejszości było najwięcej. Nagle okazało się, że odrzucana przez nas komunistyczna wersja historii zakorzeniła się w naszej świadomości przynajmniej w jednym aspekcie: przyjętym w niej dogmatem, że Polska jest państwem etnicznych Polaków. A także w przekonaniu, że nie ma przyczyny, dla której ktokolwiek miałby na nią patrzeć inaczej, niż my sami. A historia, opowiadana przez polskie mniejszości, często różniła się od tej, która uważaliśmy za swoją, a więc jedynie prawdziwą.

1 2 3 następna strona

Polacy - Żydzi

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?