Czytelnia

Grzegorz Pac

Grzegorz Pac, My z Pawłokomy, WIĘŹ 2006 nr 6.

Bo przebaczenie i pojednanie nie jest, nie może być łatwe. Trudne dla przebaczających, ale przecież nie mniej bolesne dla tych, którym się przebacza. Mówił o tym arcybiskup Michalik: Wielką sprawą jest jednak nie uciekać od trudnych, bolesnych prawd, nie cieniować ich interpretacjami, które zamiast leczyć, ponownie ranią, upokarzają, a nawet znieważają i zadają ból. O wiele szlachetniej jest uznać prawdę i przyznać się do błędów, przebaczać i prosić o przebaczenie.

Przed Polakami i Ukraińcami – mówił Wiktor Juszczenko – stały tylko dwie drogi, jedna to trzymanie wojny w duszach, liczenie krwi litr do litra, liczenie, ile niewinnych ofiar było z jednej i drugiej strony, druga to wyciągnięcie dłoni. Oba narody wybrały tę drugą drogę, od której – jak podkreślali obaj prezydenci – nie ma odwrotu.

Prezydent Ukrainy dodał, że stosunki polsko-ukraińskie mają nie tylko państwowy, ale i ludzki wymiar. Nawiązał do tego Lech Kaczyński, wspominając solidarność czasu pomarańczowej rewolucji. Nasze narody pokazują całemu światu, że nie ma takiego zła w historii, którego nie można przezwyciężyć – powiedział.

Pawłokoma to dla Ukraińców miejsce symboliczne. Od lat przedstawiciele mniejszości ukraińskiej starali się o możliwość godnego upamiętnienia ofiar. Teraz przyjechało ich wielu, choć nierzadko mieli do pokonania daleką drogę, czasem dłuższą niż licznie obecni goście z Ukrainy – akcja „Wisła” wygnała ich przecież na ziemie północnej i zachodniej Polski.

Bo uroczystości w Pawłokomie były w pierwszym rzędzie ukraińskimi uroczystościami. Nad tłumem powiewały niebiesko-żółte flagi. Krój sutann stojących w tłumie duchownych wskazywał, że są obrządku greckokatolickiego, podobnie jak barwy harcerskich mundurów nie pozostawiały wątpliwości, że to członkowie ukraińskiego „Płasta”. W czasie Modlitwy Pańskiej słychać było zewsząd: I prosty nam dowhy naszi, jak i my proszczajemo wynuwatciam naszym.

Ale nie zabrakło przecież i słów: I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. Wypowiedział je nie tylko prezydent Kaczyński w czasie swego przemówienia, ale także obecni tu licznie Polacy. Bo Ukraińcy nie byli tu sami. Harcerze z pobliskiego Dynowa roznosili wodę, miejscowi strażacy-ochotnicy udzielali pomocy tym, którzy nie wytrzymali słonecznego skwaru. Obecni byli wreszcie mieszkańcy Pawłokomy i okolic, którzy przyszli na mogiłę zamordowanych braci pomodlić się za nich, złożyć im hołd. I to właśnie słowa wdzięczności, jakie wyrazili dla mieszkańców Pawłokomy obaj prezydenci, wymagają szczególnego podkreślenia, choć znalazły się na marginesie prasowych relacji. Wdzięczności za obecność, tą obecność, której tak boleśnie zabrakło i nadal brakuje w Jedwabnem.

Spotkani w Pawłokomie Ukraińcy wyrażali swoje zdziwienie i uznanie, gdy dowiadywali się, że – choć Polak – na uroczystości przyjechałem z dalekiej Warszawy. A przecież najdalej na greckokatolicki cmentarz mieli paradoksalnie ci, którzy byli najbliżej –pawłokomianie. To ich obecność, z pewnością niekiedy bardzo trudna, była prawdziwym cudem.

Są takie miejsca, które łączą. Więzią najmocniejszą ze wszystkich: wzajemnego przebaczenia i pojednania. Jeśli bowiem wybaczy się to, czego wybaczyć niemal niepodobna, to cóż jeszcze może między ludźmi stanąć? Gdy w słoneczne, majowe przedpołudnie obserwowałem, jak mieszkańcy podbeskidzkiej wsi, w odświętnych strojach zdążają nieśpiesznym krokiem na ukraińską mogiłę, stało się dla mnie jasne, że jest takim miejscem i Pawłokoma...

poprzednia strona 1 2

Grzegorz Pac

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?