Czytelnia

Kobieta

Mary Ann Glendon, Feminizm i rodzina - małżeństwo nierozerwalne, WIĘŹ 1998 nr 5.

Innym dobrym przykładem tego, jak różną formę kwestia godzenia pracy i rodziny przyjmuje dla kobiet i mężczyzn, jest sytuacja po rozwo­dzie małżeństwa z dziećmi. (Trzeba pamiętać, że większość rozwodzących się małżeństw – w USA 57% - ma dzieci w wieku poniżej 16 lat.) Bez wątpienia wzrost liczby rozwodów w nieproporcjonalnie większym stop­niu wpłynął na sytuację kobiet. Po rozwodzie prawie zawsze to właśnie matka ponosi główną odpowiedzialność za opiekę nad dziećmi. Standard życia rozwiedzionego ojca z reguły rośnie, a matki i dzieci – spada, stanowczo zbyt często poniżej granicy ubóstwa.

Innymi słowy, w naszym społeczeństwie macierzyństwo jest dość nie­bezpiecznym zajęciem. Zakrawa na ironię fakt, że z jednej strony kobiety nigdy nie miały więcej abstrakcyjnych praw, a z drugiej – rzadko kiedy sytuacja matek była tak niepewna. Jak gdyby tego wszystkiego nie było dość, wiele kobiet staje przed nową wersją problemu godzenia pracy z życiem rodzinnym: gdy tylko usamodzielni się najmłodsze dziecko, sta­rzeją się rodzice i cały problem łączenia pracy zawodowej z odpowiedzial­nością za rodzinę zaczyna się od nowa.

Znaleźliśmy się w sytuacji, w której doświadczenie poprzednich poko­leń nie może nam wiele pomóc. Dziś, gdy większość kobiet pracuje poza domem, nikomu nie udało się jak dotąd znaleźć dobrego rozwiązania problemu opieki nad dziećmi i osobami starszymi, którą niegdyś sprawo­wały za darmo kobiety. Zdaniem niektórych społecznych konserwatystów, kobiety powinny „po prostu zostać w domu” (o ile nie są to matki żyjące z zasiłków, które ich zdaniem powinny pójść do pracy). Nic na to nie po­radzę, że ten pomysł kojarzy mi się z propozycją, którą kura złożyła świni, gdy obie zastanawiały się nad urodzinowym prezentem dla swego właściciela. Kura zaproponowała mianowicie: „A może by tak zrobić mu urodzinowe śniadanie – jajka na bekonie? Ja zajmę się zdobyciem jajek, a ty dostarczysz bekon”. Nietrudno zgadnąć, że świni niezbyt odpowiadał ten podział pracy.

Inne problemy, które mają niewspółmierny wpływ na kobiety, właśnie się pojawiają. Postęp medycyny sprawił, że osób starszych jest dziś tak wiele jak nigdy dotąd. Jak wiemy, w tej grupie jest więcej kobiet niż męż­czyzn. Równocześnie wiadomo, że ciężar wspierania tej grupy spoczywa na barkach ludzi pracujących, których jest proporcjonalnie coraz mniej.

Na tym tle pojawia się poważna obawa, że ruch na rzecz „samobójstw z pomocą lekarzy” będzie wywierał presję na starszych ludzi o słabnącym zdrowiu, by nie zużywali niewystarczających zasobów. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że trzy czwarte ubogich Amerykanów w wieku powyżej 65 lat stanowią kobiety, zauważymy, że jest to kolejny problem, który wpraw­dzie dotyczy wszystkich, ale kobiet – w sposób szczególny. Może nam to uświadomić fakt, że kobiety stanowią ponad dwie trzecie wszystkich osób, którym pomógł umrzeć dr Jack Kevorkian.

Kwestia „samobójstw z pomocą lekarzy” dotyczy także innego proble­mu, o którym wspomniałam wcześniej, w związku z konferencją w Peki­nie: kto tutaj kogo „urządza”. „Prawo do śmierci” (tak jak prawo do aborcji) forsują przede wszystkim ludzie, którzy przywykli do tego, by w dużym stopniu panować nad własnym życiem. O wyniku debaty na ten temat zadecydują zapewne sędziowie, którzy także należą do kategorii ludzi kontrolujących w znacznym stopniu swoje życie.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Kobieta

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?