Czytelnia

Polacy - Żydzi

Zbigniew Nosowski

Jacek Borkowicz

Albo bardzo dobrze, albo okropnie

Z prof. Szewachem Weissem rozmawiają Jacek Borkowicz i Zbigniew Nosowski

Panie Profesorze, czy nie uważa pan, że Polska dzisiaj jest najbardziej filosemickim krajem w Europie? Być może dziwnie brzmi to pytanie, ale przecież: w jakim innym kraju w księgarniach można znaleźć tyle publikacji poświęconych sprawom kultury żydowskiej, żydowskiej przeszłości, najnowszej żydowskiej historii? Czy gdzieś jest więcej spontanicznych oddolnych inicjatyw obywatelskich ze strony nie-Żydów, którzy zajmują się pamięcią o lokalnych Żydach albo kulturą żydowską? Gdzie indziej można – będąc gojem – całkiem nieźle zarabiać na muzyce klezmerskiej? Czy są gdzieś indziej takie fenomeny, jak Festiwal Kultury Żydowskiej na krakowskim Kazimierzu albo warszawskie festiwale filmów o tematyce żydowskiej?

– Mówiąc szczerze, nie mam na to pytanie jednej odpowiedzi, bo są i te zjawiska, o których Panowie mówią, i zupełnie inne. Ale tak od początku było w naszej-waszej historii. Jedna odpowiedź często była w kontraście do drugiej odpowiedzi. Pierwsi Żydzi przybyli do Polski prawdopodobnie w XI wieku, wy natomiast zaczęliście swoją narodową historię niewiele wcześniej, od X wieku. Żyliśmy jako Żydzi razem z wami, Polakami, mniej więcej normalnie przez prawie tysiąc lat. Pierwszy dokument zezwalający na to, by Żydzi żyli obok Polaków, pochodzi z Gniezna, z przełomu XII/XIII wieku.

Właśnie wtedy rozpoczęły się wypędzenia Żydów z innych krajów europejskich…

– Tak, ale do Polski Żydzi przybywali już wcześniej. Tu się czuli – w porównaniu z całą Europą – dobrze i bezpiecznie. W miarę dobrze, bo Żydom nigdy nie było dobrze – to był przecież naród bez ojczyzny…

Ten naród – nie chcąc się zasymilować – był strażnikiem swojej religii, swoich obyczajów. Czasem nawet sami sobie tworzyliśmy getta. Żydzi żyli bowiem w gettach dwojakiego rodzaju – tych, w których zamykano ich pod przymusem, i tych, które sami sobie dobrowolnie tworzyli w trosce o własną autonomię religijną i narodową.

Wspominają Panowie krakowski Kazimierz – to miejsce paradoksalne, które przeżyło dwie żydowskie tragedie. Najpierw nie pozwolono Żydom mieszkać w Krakowie i wypędzono ich poza miasto, na Kazimierz. A potem podczas II światowej wojny – oczywiście, to nie wy, nie Polacy, to Niemcy – zgładzono tam żydowskie życie. Obecnie w tym samym miejscu odżywa kultura żydowska, co wygląda pięknie, ale trochę surrealistycznie.

Surrealizm polega na tym, że nie ma Żydów?

– Tak. Są ludzie, którzy przez blisko dziesięć dni na tym festiwalu tańczą, słyszą muzykę żydowską, chasydzką. Przyjeżdżają poeci, historycy z wykładami. Jeszcze inni uczą Polaków, na czym polega koszerność i tak dalej. Ale normalnie Żydów na Kazimierzu prawie nie ma…

- Przychodzą tam jednak tłumy, poszukując śladów przeszłości. Okazuje się to zatem potrzebne.

– Tak. I to jest niezmiernie ciekawe. Właśnie w Krakowie, podczas Festiwalu Kultury Żydowskiej, powiedziałem kiedyś z potrzeby serca po raz pierwszy o „trzecim pokoleniu sprawiedliwych”. Nikt tego wcześniej tak nie nazwał. Chodziło mi o tych Polaków, którzy ocalają pamięć o żydowskich współobywatelach, którzy angażują się na rzecz kultury żydowskiej, którzy budują dobre relacje polsko-żydowskie. Trzecie pokolenie sprawiedliwych to ludzie, którzy odczuwają, że Zagłada oznacza wielką czarną dziurę nie tylko dla Żydów, ale także dla kultury polskiej.

1 2 3 4 5 6 następna strona

Polacy - Żydzi

Zbigniew Nosowski

Jacek Borkowicz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?