Czytelnia

Joanna Petry Mroczkowska

Joanna Petry Mroczkowska, Adopcja po amerykańsku, WIĘŹ 2008 nr 6.

W latach 1920-35 w zdecydowany sposόb wzrosła liczba adopcji, ale prawdziwy boom nastąpił dopiero po wojnie, kiedy wystąpił szczyt urodzeń pozamałżeńskich. O ile w 1938 roku odnotowano 88 tys. takich dzieci, w 1958 było ich już ponad 200 tysięcy. Między 1938 a 1965 rokiem liczba adopcji w USA wzrosła z 16 tysięcy do 142 tysięcy, a pięć lat pόźniej osiągnęła punkt szczytowy – 175 tysięcy. Coraz częściej ośrodki pomocy ciężarnym kobietom doradzały oddanie dzieci osobom obcym. W tym okresie zaznacza się też zachwianie bezwzględnej wiary w genetyczny determinizm – większe niż dotychczas znaczenie przyznaje się środowisku, kulturze, wychowaniu (osławione nature versus nurture). Nastąpiło przeniesienie uwagi ze spraw genetycznych na wpływ środowiska. W latach piećdziesiątych John Bowlby, brytyjski psychoanalityk, twόrca teorii przywiązania, napisał pracę mającą udowodnić złe skutki wczesnego pozbawienia dziecka indywidualnej opieki. Stało się to argumentem za jak najwcześniejszą adopcją (nie bez znaczenia był fakt, że wynalazek sztucznego mleka dawał większe szanse przeżycia w sytuacji odłączenia niemowlęcia od matki.)

Ponieważ rodzące niezamężne dziewczęta często pochodziły z „dobrych domόw” i należało je „uwolnić” od wstydliwego problemu, upowszechniła się stosowana już wcześniej praktyka zamkniętej formy adopcji, czyli zasada całkowitej anonimowości i utajnienia. Krόlowało zakorzenione w amerykańskim etosie przekonanie, że można odciąć się od przeszłości i zająć się przyszłością, zaczynając po prostu życie od nowa. Spisywano nowe akty urodzenia, tak jakby dzieci urodziły się w rodzinach, ktόre przejęły je na wychowywanie. Rodzice adopcyjni mieli być w ten sposόb zabezpieczeni przed ewentualną ingerencją rodzicόw dziecka, ktόre z kolei chciano uchronić przed piętnem grzechu biologicznych rodzicόw. W dużej mierze chodziło więc o ochronę przed opinią publiczną. Dbano zatem o to, aby dzieci jak najbardziej podobne były do rodzicόw adopcyjnych.

Mniej dzieci do adopcji

Na początku lat siedemdziesiątych nastąpiła jednak wielka zmiana. Powszechnie dostępna stała się pigułka antykoncepcyjna. Ze względu na opόźnianie prokreacji wzrosła niepłodność i spadła naturalna dzietność. Czynniki te w połączeniu z legalizacją aborcji w 1973 roku doprowadziły do poważnego zmniejszenia się liczby dzieci dostępnych do adopcji. Co więcej, kobiety, ktόre decydowały się na urodzenie dziecka, najczęściej zamierzały je wychowywać. O ile przed ustawą legalizującą aborcję 20% białych kobiet oddawało dzieci do adopcji, w 1982 roku już tylko 12%. W ostatnich latach ok. 94% matek postanawia dzieci wychowywać.

Adopcje stały się znacznie trudniejsze. Rodziny adopcyjne, z reguły dotknięte niepłodnością, wypatrujące zdrowego białego niemowlęcia, zmuszone były czekać latami. Aby zaradzić sytuacji, Amerykanie podjęli więc rόżne działania. Rozgorzała dyskusja na temat adopcji dzieci rasy innej niż rasa rodziny adoptującej. Przyglądano się prawu w kwestii rodzin zastępczych, a przede wszystkim zwrόcono się ku adopcji zagranicznej, ktόra znana była już wcześniej. W okresie powojennym adoptowano bowiem sieroty z Niemiec, Grecji, z Hiroszimy i Nagasaki. Pόźniej na dużą skalę z Korei Południowej. Za plus adopcji zagranicznej uważano właśnie fakt, że dziecko skutecznie i definitywnie odcięte zostaje od kłopotliwej przeszłości.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Joanna Petry Mroczkowska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?