Czytelnia

Małżeństwo: reaktywacja

Joanna Petry Mroczkowska

Joanna Petry Mroczkowska

Małżeństwo — kwestia dyskusyjna

Spory i argumenty w USA

Postępująca sekularyzacja zachodniego świata oraz pluralizm światopoglądowy przyniosły ze sobą próby wprowadzenia pewnych zmian w porządku społecznym. Przyjrzyjmy się pod tym kątem niektórym wątkom w amerykańskiej debacie na temat małżeństwa1.

Dziś w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej liczba zawieranych małżeństw spada, ale i tak śluby mają tam miejsce statystycznie częściej niż w krajach Unii Europejskiej (w roku 2007 — 7,1 małżeństw na 1000 mieszkańców w USA, wobec średnio 4,88 w UE; w Polsce — 6,52). Bardzo interesujące jest natomiast, że od początku lat osiemdziesiątych następuje w USA powolny, ale konsekwentny spadek liczby rozwodów. Wskaźnik ten był najwyższy w roku 1981 — 5,3 rozwodów na 1000 osób. W roku 2008 orzeczono już tylko 3,5 rozwodów na 1000 osób.

Jak zazwyczaj bywa w USA2, również w kwestii stosunku do małżeństwa amerykańska opinia publiczna opinia podzieliła się na dwa przeciwstawne obozy — konserwatywny, dążący do utrzymania dotychczasowej definicji małżeństwa oraz postępowy, zainteresowany bądź rozszerzającą zmianą definicji małżeństwa, bądź wręcz formalnym zniesieniem tej „instytucji” w imię demokratycznych ideałów wolności i równości. W każdym z tych obozów obserwuje się poglądy radykalne i umiarkowane.

W Stanach Zjednoczonych tradycyjna wizja małżeństwa opiera się na wizji chrześcijańskiej. W praktycznym wymiarze role małżonków zostały sztywno ustalone: mężczyzna zarabiał, zapewniając rodzinie egzystencję, kobieta zajmowała się domem. Niezależny mąż był opiekunem, żona wymagała prawnej opieki i była podporządkowana. Mąż miał kierować domem — z zewnątrz nie było ani żadnej ingerencji, ani pomocy. Instytucja małżeństwa przynosiła ze sobą prawa i obowiązki, o których nie decydowali partnerzy. Nagrodą za wkład w kapitał społeczny był m.in. wysoki status małżeństwa.

Trzy fale zmian

Z pierwszą falą reform mamy w USA do czynienia w połowie XIX wieku. Zastrzeżenia budził na przykład fakt, że powodem rozwodu mogła być niewierność żony, ale już nie męża. Cudzołóstwo zresztą uchodziło za jedyny powód rozwodu, chociaż obserwowano także inne poważne formy krzywdzenia drugiej osoby w małżeństwie. Ruch emancypacyjny domagał się również praw majątkowych dla kobiet — szczególnym celem krytyki stała się przejęta z prawa angielskiego doktryna coverture, czyli zasada małżeńskiej jedności („jedno ciało”, a stąd jedna osoba prawna, czyli mąż), oznaczająca w praktyce ubezwłasnowolnienie żony, której wszelkie prerogatywy przechodziły na męża.

Rosnąca długość życia, praca kobiet poza domem i pigułka antykoncepcyjna miały bezpośredni wpływ na drugą falę reform w połowie XX wieku. Pamiętajmy też, że w USA w pewnych sytuacjach państwo ograniczało dostęp do małżeństwa. Niewolnikom nie wolno było zawierać małżeństw. Do 1967 roku (sic!) istniało prawo zakazujące legalizacji związków między obywatelami różniącymi się kolorem skóry.

Zmiana w prawie rozwodowym nastąpiła w okresie 1964-1974. Rozpowszechnił się rozwód bez orzekania o winie, zainicjowany w Kalifornii. Zaobserwowano bowiem, że aby otrzymać rozwód, małżonkowie fabrykowali historię krzywd, z narażeniem autorytetu i wiarygodności prawa. Możliwość szybkiego i polubownego rozwodu wydawała się dobrym rozwiązaniem. Była to istna rewolucja: partnerzy sami decydowali o rozwiązaniu małżeństwa.

1 2 3 4 5 następna strona

Małżeństwo: reaktywacja

Joanna Petry Mroczkowska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?