Czytelnia

Maria Rogaczewska

Maria Rogaczewska

Lewicowa wiara a chrześcijańska rewolucja

Bardzo często zwalniamy się z obowiązku przemiany tego świata
pod pretekstem, że nasze możliwości są zbyt małe, by ten świat zmieniać

s. Małgorzata Chmielewska,
wypowiedź podczas VII Zjazdu Gnieźnieńskiego, 17 czerwca 2007

Nie sposób mówić o relacji Kościół-lewica bez uwzględnienia polskiego modelu relacji religii i sfery publicznej. Ów tradycyjny model kształtował się w Polsce od czasów zaborów, kiedy postępować zaczęło coraz ściślejsze splatanie się idei i symboli religijnych oraz działania politycznego. Z powodu szczególnych okoliczności historycznych, tj. utraty państwa i jego zdolności integracyjnych, religia zajęła jego miejsce, a religijne symbole, praktyki i rytuały zaczęto wykorzystywać w celu mobilizacji politycznej. Jak ujmuje to Genevive Zubrzycki w mało znanej u nas książce „The Crosses of Auschwitz: Nationalism and Religion in Post-communist Poland”1, inaczej niż we Francji czy USA, gdzie ustanowione podczas rewolucji instytucje i symbole republiki stały się obiektem czci quasi-religijnej, w Polsce to symbole religijne były używane do politycznych celów.

Odkąd jednak po 1989 roku nastała w Polsce wolność i demokratyczna władza oraz demokratyczne rytuały w sferze publicznej, Kościół musi stopniowo rezygnować z mocno osadzonej w społeczeństwie roli, do pełnienia której przygotowały go okoliczności historyczne. Proces ten, związany z szukaniem przez Kościół swojego miejsca w sferze publicznej oraz ustalaniem stosunków między religią a polityką, trwał przez ostatnie dwie dekady. Pod wpływem dezaprobaty większości wiernych świeckich — widocznej zarówno na poziomie parafii, jak i wyników ogólnopolskich sondaży — a także stopniowego dojrzewania hierarchii do „czasów wolności” oraz wskazówek Jana Pawła II, polski Kościół zaprzestał bezpośredniego interweniowania w politykę w takiej skali, w jakiej to miało miejsce na początku lat dziewięćdziesiątych. Niezależnie jednak od tego, czy biskupi angażują się bezpośrednio w politykowanie, czy też nie, faktem jest, że religia nadal pozostaje w dzisiejszej Polsce najważniejszą areną publiczną, na której gromadzi się dobrowolnie najwięcej ludzi. Religia wciąż dysponuje symbolami niosącymi ładunek emocjonalny, które są rozpoznawalne przez większość Polaków. Symbole te ukierunkowują zbiorowe emocje i wyzwalają energię mobilizującą ludzi do wspólnych działań — co najdobitniej pokazały wydarzenia po śmierci Jana Pawła II.

Polska triada

W związku z tym „nowa” lewica polityczna we współczesnej Polsce (nie mam na myśli poskomunistów i ich żelaznego elektoratu PRL-owskiej nostalgii) musi liczyć się z poważnymi kłopotami w komunikacji z potencjalną grupą docelową. Trudności lewicy były na wiele sposobów diagnozowane i zapewne w każdej z tych diagnoz tkwi ziarno prawdy. Dla wyjaśnienia tych kłopotów podaje się często argument o zatwardziałym „tradycjonalizmie” polskiego społeczeństwa, czego jednak nie potwierdzają pomiary wartości społecznych, wskazujące na postępującą w naszym społeczeństwie liberalizację obyczajów i wartości. Inny argument, wytoczony ostatnio przez Joannę Tokarską-Bakir i Annę Zawadzka na łamach „Gazety Wyborczej”2, mówi o „estetyzacji” polskiej lewicy, nadmiernym przywiązaniu do akademickich dyskusji, o jej inteligenckich pretensjach i przesądach.

1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Maria Rogaczewska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?