Czytelnia

Mirosław Pilśniak OP

Dorosłe dzieci?

Dyskutują: Anna Radziwiłł (nauczyciel historii), Jacek Hołówka (profesor filozofii, Uniwersytet Warszawski), o. Mirosław Pilśniak (dominikanin, duszpasterz akademicki) oraz Anna Karoń-Ostrowska („Więź”)

Co, według Państwa, znaczy być człowiekiem dojrzałym?

Anna Radziwiłł: Dobrze byłoby oddzielić dwa pojęcia — dojrzałości i dorosłości. „Dojrzałość” niesie ze sobą bardzo pozytywną konotację, podczas gdy „dorosłość” niekoniecznie. Kiedy zastanawiamy się nad tym, co to znaczy być człowiekiem dojrzałym, rysuje się nam wizja człowieka prawie idealnego. Wyróżniłabym kilka par cech, które — moim zdaniem — składają się na obraz człowieka dojrzałego. Pierwsza to umiejętność odróżniania tego, co ważne, od tego, co nieważne i obok tego umiejętność rozróżniania tego, co zmienne, od tego, co trwałe. To chyba bardzo aktualny problem — w świecie, który dziś jawi się jako zmieniający się niezwykle szybko. Istotne jest, żeby umieć dostrzec, co się w tej ciągłej zmienności nie zmienia, dostrzec, że „zmiana ornatu nie oznacza zmiany dogmatu”.

Druga para pojęć, którymi opisałabym człowieka dojrzałego, to życie w świecie nie tylko praw, ale i obowiązków. Łączy się z tym umiejętność dostrzegania związków między wolnością a odpowiedzialnością. Człowiek dojrzały umie ponosić konsekwencje swoich wyborów i czynów.

Kolejny wyróżnik — człowiek dojrzały to ktoś, kto umie się cieszyć i umie się smucić, jest pogodzony ze światem, co nie oznacza bierności, a jedynie to, że w takiej osobie nie ma głębokiej agresji wobec świata, można rzec: jest to człowiek zrównoważony.

Wydaje mi się również, że ludzie dzielą się na tych, dla których bardziej przekonujący jest sens, i tych, dla których bardziej przekonujący jest absurd — jedni koncentrują się na tym, co w świecie sensowne, a drudzy widzą przede wszystkim absurd. Człowiek dojrzały należy zapewne do tej pierwszej grupy. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że jest on „metafizycznym optymistą”. Człowiek dojrzały to poza wszystkim ktoś, kto umie sobie radzić w życiu — zaradny, a nie bezradny wobec świata. Ktoś, kto nawet „klęskę” potrafi przekształcić w cenne doświadczenie.

Cały czas mówię o „dojrzałości” i wyznam, że chyba nigdy nie spotkałam młodego człowieka, który powiedziałby: „chcę być dojrzały”, często natomiast mówią: ”kiedy ja wreszcie będę dorosły!”, bo dorosłość oznacza dla niego, że skończą się zakazy, że wreszcie wszystko będzie wolno. Powstaje więc pytanie, czy dojrzałość i dorosłość są tożsame? Czy może istnieć „dorosłość niedojrzała”?

Jacek Hołówka: Z większością Pani stwierdzeń gotów jestem się zgodzić, ale najpierw spróbuję nakreślić swoje rozumienie dojrzałości i niedojrzałości.

Człowiek niedojrzały to najczęściej ktoś młody, chociaż oczywiście nie zawsze tak musi być — to ktoś, kto nie ma wiążącego planu życiowego. Według mnie jest to najważniejsza cecha niedojrzałości. Ten brak pomysłu na życie rodzi w nim nastawienie pełnej otwartości na świat, na zmiany, z którymi dopiero w przyszłości będzie się konfrontować. Jest to człowiek poszukujący, który chce podróżować, poznać jak najwięcej języków, jak najwięcej ludzi, chce poznać sztukę, filozofię, religię. A jednocześnie — nie chce jeszcze dokonać jednoznacznego wyboru. Młodego, niedojrzałego człowieka najbardziej drażni żądanie płynące od świata dorosłości, dojrzałości, żeby szybko wybrał, żeby za czymś się opowiedział. Sam najbardziej cenię w tej postawie uczciwe dążenie do prawdy.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna strona

Mirosław Pilśniak OP

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?